Recenzja: „Dwa lata w Phenianie” Artur Nowaczewski

Dzisiaj chciałbym wam przedstawić kolejną ciekawą książkę o Korei Północnej, której… nie sam nie czytałem. Przeczytał i zrecenzował ją dla Pozdro z KRLD jeden z czytelników. Jest tyle książek o Korei Północnej, że nie jestem w stanie wszystkiego przeczytać. Na szczęście jest wielu czytelników, którzy chcieliby podzielić się swoimi wrażeniami na temat przeczytanych przez siebie książek. Serdecznie do tego zachęcam. Zapraszam na pierwszą gościnną recenzję książki na Pozdro z KRLD.

216791-352x500

Recenzja: Maciej Mrugalski www.english2u.pl

Korea Północna widziana oczami dziecka, które jako osoba dorosła wraca myślami do przeżyć i miejsc, które odwiedziła. Autor opowiada o swoim dwuletnim pobycie na północ od 38 równoleżnika w latach 1989- 1991 jako syn pracownika Chopol-u. Jest to firma polsko-koreańska, która zajmowała się przewozem towarów drogą morską. Co ciekawe, istnieje ona do dzisiaj, a jej siedziba znajduje się w Gdyni. Poczytać o niej można na Wikipedii. [A wkrótce także na Pozdro z KRLD]

Pobyt autora w KRLD przypada na okres tuż przed upadkiem Związku Radzieckiego, który miał w rezultacie doprowadzić do wielkiej klęski głodu, z powodu załamania się inwestycji i pomocy żywnościowej z bratnich krajów socjalistycznych. Nota bene, młody Nowaczewski pamięta doskonale uganianie się na mieście za produktami żywnościowymi, które charakteryzowało ostatnie dni tuż przed ich powrotem do Polski. Zapadło mu w pamięci również kilka sytuacji, gdy zakupione w dewizowym sklepie produkty okazywały się przeterminowane o rok do sześciu – w przypadku owoców z puszki. Jest to oczywiście drobiazg w porównaniu z dwudziestopięcioletnim szwedzkim puszkowanym mięsem przeznaczonym dla wojska, które z powodzeniem zostało wykorzystane w dobrych sklepikach szkolnych i małych gastronomiach nad Wisłą.

Książka jest próbą odpowiedzi przez autora na pytania zadawane mu później, i które padają zawsze, gdy chcemy opowiedzieć komuś o dalekiej podróży: „Co stamtąd przywiozłeś?” i „Co tam robiłeś”. Dla nastoletniego Nowaczewskiego przeżycie czterech semestrów w Korei Północnej okazało się przygodą życia, pełną egzotycznych doświadczeń w które trudno było jemu samemu i jego rówieśnikom uwierzyć. Nie jeden dorosły pozazdrości mu przygody.

Autor pokazuje nam swój mały, odcięty od reszty stolicy, intymny świat, w którym funkcjonował na co dzień, tj. mieszkanie, sklep, „Kimchi Bar”, osiedle, szkołę i podwórko w Pjongjangu. Zabiera on nas na spacer po stolicy, jest naszym przewodnikiem; dzieli się spostrzeżeniami nastolatka wzbogaconymi o wiedzę jaką posiada on dwadzieścia lat później. Jest to kolejna relacja naocznego świadka mówiąca o tym, że owszem w Pjongjangu można swobodnie spacerować, ale każde miejsce – zwłaszcza eksponowane – ma swojego opiekuna. Według autora człowiek odnosi wrażenie, że nigdzie nie jest sam; zawsze dosięgną go spojrzenia strażnika lub chociażby zamiatacza.

Czytelnik poznaje nauczycieli i przedmioty jakich uczyły się dzieci dyplomatów i pracowników zagranicznych w rosyjskojęzycznej szkole. Ograniczoną, niestety, wiedzę, nt. Koreańczyków nasz bohater czerpie z pobieżnych obserwacji rówieśników na ulicy i podwórku oraz opowieści ojca, który pracował, i który miał okazję bawić się z nimi na firmowych imprezach. Koreańscy pracownicy Chopol-u to osoby umiejące się dobrze bawić, lecz raczej zamknięte w sobie i zdystansowane.

Czytelnik ma okazje po latach wrócić z autorem do licznych miejsc w Korei i Chinach odwiedzonych przez niego podczas pobytu w tej części Azji. Nowaczewski wspomina robienie pulkogów w Nampho, wędrówki po licznych wzgórzach w okolicach stolicy i granicy z Chinami, jak i na wschodnim wybrzeżu. Nie obce są mu także góry Pektu-san i Kumgang-san. Zabiera nas także na dwudziestodwugodzinną wyprawę pociągiem na zakupy do Pekinu. Do czasu pierwszej wizyty w Państwie Środka Pjongjang był dla autora „wielkim światem” po zobaczeniu doskonale zaopatrzonych sklepów, spektakularnych budynków i „mrowia ludzi” koreańska stolica straciła swój urok, a Polska stała się dla niego zaledwie punkcikiem na mapie. Autor zapamiętał chińskie sklepy jako wypełnione po brzegi towarem, co było dla niego szokiem. Stąd też częste wypady do Chin stały się dla przybyszów z nadwiślańskiego kraju okazją do okupienia się w towary niedostępne u nich. Z powodu panującego wtedy zamieszania w polityce międzynarodowej i związanych z tym problemów na miejscu, niestety sporą część towarów trzeba było porzucić lub rozdać z powodu niebotycznego wzrostu kosztów transportu. Pobyt autora został gwałtownie przerwany przez wydarzenia polityczne. Początkowo rodzina Nowaczewskich miała pozostać na dalekim wschodzie aż cztery lata, jednak musieli oni z dnia na dzień wracać do Polski.

Książkę warto przeczytać ze względu na, iż autor przebywał w Korei Północnej aż dwa lata. Jego i jego rodziny obserwacje były długoterminowe i nie ograniczały się tylko do pierwszego wrażenia. Większość relacji, czy pseudo-relacji z tego kraju napisana jest przez ludzi którzy przyjeżdżają na kilka dni, uprzedzonych do władz i ludzi, których traktują jak bezmyślne marionetki. W rezultacie na wycieczce szukają jedynie potwierdzenia postawionych tez, a opublikowane przez nich wspomnienia nie odbiegają od lansowanej propagandy, nt. KRLD. Z tego też obserwacje i doświadczenia poczynione przez Nowaczewskiego, jakkolwiek ubogie z powodu braku obcowania z koreańskimi rówieśnikami, wnoszą pewną świeżość w literaturę tematu.

Artur Nowaczewski jest Gdyńskim poetą, krytykiem literackim i podróżnikiem. Prowadzi blog pod adresem:
http://nowaczewski.blogspot.com/

Książkę znajdziecie w dobrych księgarniach. 

Bardzo dziękuję za tą niezwykle ciekawą recenzję. Spróbuję dostać tą książkę następnym razem w Polsce. Postaram się także skontaktować z Panem Arturem i może uda się go zaprosić na Hangout, żeby opowiedział o swoim dzieciństwie w Pjongjangu.

Jeśli chciałbyś podzielić się swoimi wrażeniami na temat książek o Korei Północnej, to zapraszam do kontaktu. Nie musi być to długa recenzja. Może być to krótka opinia na temat przeczytanej lektury. Może być to recenzja książki, którą już wcześniej opisałem na Pozdro z KRLD.  Jestem ciekaw waszych opinii i punktu widzenia.

Piszcie na pozdrozkrld@gmail.com