Dziś dla odmiany, zamiast recenzji filmu dokumentalnego, napiszę parę słów o filmie fabularnym, który pokazuje życie Koreańczyków na prowincji.
Nie znam wielu filmów fabularnych opowiadających o Korei Północnej. Nie jestem też znawcą kina azjatyckiego. Prawdę powiedziawszy, mimo że jestem z wykształcenia japonistą, to nie przepadam specjalnie za kinem japońskim. Filmy koreańskie jakoś bardziej do mnie przemawiają i od czasu do czasu trafiam na jakiś dobry film z tego kraju. Tak było i w tym przypadku.
Film ten został nakręcony w Korei Południowej w 2008 roku. Reżyser, Kim Tae-gyun, stworzył niezwykły obraz przedstawiający losy mieszkańców Korei Północnej. Już sam fakt, że reżyser z Korei Południowej zabiera się za taki temat, powinien powodować zapalenie się lampki alarmowej, że znowu będziemy mieć do czynienia z dość stereotypowym przedstawieniem Korei Północnej. W tym wypadku jednak, nic bardziej mylnego. Film przedstawia zupełnie inne oblicze KRLD niż to, jakie znamy z południowokoreańskich filmów akcji.
Bohaterem filmu jest Kim Yong-soo, który wraz z rodziną mieszka gdzieś na prowincji Korei Północnej. Nie zobaczymy w tym filmie ujęć stolicy, gdzie żyje elita kraju. Zamiast tego oglądamy zwykłych Koreańczyków, którzy starają się przetrwać w trudnych warunkach, jakie panują poza głównymi miastami. Yong-soo pracuje ciężko w kopalni głęboko pod ziemią. Po pracy wraca do domu do swojej żony i małego synka, z którym gra w piłkę. Film ten jest przede wszystkim o rodzinie. O tym, czym ona jest dla każdego człowieka. Dla Yong-soo, rodzina jest wszystkim i ciężko pracuje, żeby ją utrzymać. W wolnym czasie znajduje czas, żeby pograć ze swoim synem w piłkę. Bardzo podobały mi się sceny w filmie, które pokazywały, jak Koreańczycy spędzają wolny czas i wspólnie się bawią. Rodzina Yong-soo mimo, że biedna, to wydaje się być szczęśliwa, gdyż są razem.
Niestety żona Yong-soo nagle choruje na gruźlicę z powodu niedożywienia. Zrozpaczony bohater szuka wszędzie dla niej lekarstwa, jednakże bez rezultatu. Za namową przyjaciela postanawia udać się w niebezpieczną podróż do Chin, żeby kupić lek dla żony. Wielu Koreańczyków jeździ do Chin w celch zarobkowych, żeby wspomóc finansowo swoje rodziny w Korei Północnej. Wyprawa ta jest jednak bardzo ryzykowna i w przypadku złapania na granicy, uciekinierzy traktowani są niezwykle surowo.
W filmie, mimo że polityka odstawiona jest na drugi plan, to jednak kształtuje ona losy bohaterów. Yong-soo, aby uratować swoją żonę, zostaje on wplątany w bieg wydarzeń, który odmieni jego życie na zawsze. Film przedstawia ten sposób losy wielu Koreańczyków, którzy zdecydowali się wyjechać z Korei Północnej. Zwraca uwagę widzów na problemy, z jakimi borykają się uciekinierzy po przekroczeniu granicy. Pokazuje też realia życia w Korei Północnej i problemy mieszkańców tego kraju. W gąszczu doniesień o bombach atomowych i próbach rakiet w Korei, zapominamy, że tam żyją ludzie, którzy są tacy sami jak my. Warto o tym pamiętać.
Film serdecznie polecam. Trzyma w napięciu do końca, a po zakończeniu seansu, kiedy zdacie sobie sprawę, że takie historie mają wciąż miejsce w Korei i Chinach, pozostawia w was uczucie niepokoju, które nie opuści was aż tak szybko.
Cały film możecie obejrzeć na Youtube. Nie wiem, czy jest on tam legalnie, czy nie, ale wciąż jest dostępny. Są angielskie napisy. Filmy w bardzo dobrej jakości.