Zapraszam na relacje z mojej ostatniej wycieczki do Korei północnej. Wreszcie znalazłem czas żeby przejrzeć zdjęcia i uporządkować nagrane wideo. A jest takie całkiem sporo. Ostatnia wycieczka była wyjątkowa z kilku powodów. Po pierwsze, udowodniła, że jeszcze nie jestem zbanowany w KRLD 🙂 Po drugie, sam organizowałem jej grafik oraz zebrałem grupę z Japonii. Po trzecie, na wycieczkę pojechała także moja żona, która jest Japonką. Relację chciałbym rozpocząć od paru dni spędzonych w Chinach: w Dalian i Dandong.
Uważni czytelnicy bloga wiedzą, że mieszkam i pracuje w Tokio. Jakie to życie jest możecie zobaczyć na moim wideoblogu na YouTube. Do Korei chciałem pojechać ponownie już od dłuższego czasu, ale w związku z przeprowadzką do Japonii nie udało mi sie zrealizować wyjazdu na maraton w Pjongjangu. Problemem są przede wszystkim spore koszty wyjazdu z Japonii oraz krótkie urlopy w japońskiej firmie. W końcu doszedłem do wniosku, że jedynym sensownym rozwiązaniem będzie wyjazd na sylwestra, kiedy to dostaje się pare dni wolnego z okazji Nowego Roku. Poza tym perspektywa spędzenia sylwestra w Pjongjangu i oglądanie fajerwerków na placu Kim Il Sunga dość mocno mnie zaintrygowała.
Jak się pewnie domyślacie, nie ma bezpośredniego połączenia na linii Tokio – Pjongjang. Wszystko przez obecne sankcje nałożone przez Japonię na Koreę Północna. Stosunki są fatalne. Ostatnio Japonia dodała kolejne sankcje w związku z koreańskimi testami atomowymi i rakietowymi. Obecnie zabroniony jest wjazd do Japonii obywateli KRLD oraz wszelkie tranzakcje handlowe i finansowe. Dosłownie Japonia odcięła się całkowicie od KRLD. Jedynie nie zabroniono wyjazdów turystycznych dla Japończyków. Ale z drugiej strony, nie wolno wwozić do Japonii ŻADNYCH produktów pochodzenia koreańskiego. Są one konfiskowane na granicy. Aby wyjechać do Korei, trzeba się najpierw udać do Chin. My postanowiliśmy polecieć najpierw do Dalian, które znajduje się bardzo blisko granicy z Koreą. A następnie z Dalian wyruszyliśmy nowym chińskim superekspresem do Dandong na granicy z KRLD. Pierwszy odcinek relacji chciałbym zacząć od wizyty w Dalian.
Osoby interesujące się historią Japonii z pewnością wiedzą nieco na temat jej imperialnej przeszłości. Pod koniec XIX wieku Japonia rozpoczęła swoją epokę podbojów na kontynencie azjatyckim. Po wygranej wojnie z Chinami w 1895 oraz z Rosją w 1905 roku Japonia uzyskała swój przyczółek na półwyspie Liaoning. Jednym z większych miast portowych w tym regionie było Dalian. Do dnia dzisiejszego w Dalian można odnaleźć budowle, które zostały zbudowane dla japońskich kolonistów. Jednym z nich jest piękny hotel zlokalizowany przy centralnym placu miasta. Obecnie jest atrakcją turystyczną dla licznych japońskich turystów, którzy odwiedzają Dalian. W mieście mieszka też całkiem spora liczba japońskich biznesmenów. Dalian wyróżnia się pośród innych chińskich miast, całkiem dużą ilością budowli pochodzących z rożnych krajów. Oprócz starej japońskiej zabudowy jest także i dzielnica rosyjska, gdzie można kupić przeróżne kiczowate rosyjskie pamiątki. Co ciekawe, Rosjan w tej dzielnicy prawie nie ma. Jako miasto portowe Dalian może pochwalić się także bogatą ofertą owoców morza i nie tylko. Na gigantycznych targowiskach można kupić przeróżne suszone ryby, małże, owoce, orzechy oraz absurdalnie drogie ślimaki morskie.
W Dalian możemy także odnaleźć prawdziwe północnokoreańskie restauracje. Władze KRLD posiadają sieć koreańskich restauracji w kilkunastu krajach, głównie w Azji. W Chinach można znaleźć pewnie kilkadziesiąt takich obiektów w rożnych miastach w tym w Pekinie, Shanghaju, Dalian i Dandong. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej północnokoreańskiej restauracji poza granicami KRLD, więc postanowiliśmy pójść tam na kolację. Kolega wybrał jedną ze swoich ulubionych restauracji, do której od czasu do czasu chodzi. Koreańskie restauracje, mimo że są dość podobne do siebie, to różnią się nieco cenowo, dostępnym menu oraz proponowanym programem rozrywkowym. Nie w każdej restauracji można robić zdjęcia lub filmować. W niektórych kelnerki szybko nam zwrócą uwagę i nie pozwolą sobie robić zdjęć. A jest co fotografować, bo do pracy w tych restauracjach wybierane są całkiem ładne koreańskie dziewczęta. Są to młode dziewczyny przed trzydziestką, które pracują na kilkuletnich kontraktach i po jego zakończeniu wracają do Korei Północnej. Praca kelnerki w takiej restauracji nie ogranicza się tylko do obsługi gości, ale także do występowania na scenie. Z tego powodu wszystkie dziewczęta potrafią grać na rożnych instrumentach, tańczyć i śpiewać. Podobno nawet w Amsterdamie była północnokoreańska restauracja, ale obecnie już jest chyba zamknięta.
Restauracja, do której poszliśmy tego dnia była praktycznie pusta. W środku tygodnia nie przyciąga tłumów Chińczyków. Z tego powodu czuliśmy sie nieco, jakbyśmy rzeczywiście byli w Korei Północnej, gdyż siedzielismy sami po środku całkiem sporej sali. Kelnerki znudzone krzątały się dookoła i nie wyglądały na zapracowane. Nasze nadzieje na występ na scenie i koncert szybko się rozwiały, gdyż okazało się, że dziewczyny nie będą występować z powodu braku wystarczającej ilości gości. Nie muszę chyba mowić, jak wielkim to było rozczarowaniem.
To może jedzenie chociaż nam to wynagrodziło? Menu było niezwykle bogate i wypełnione kolorowymi zdjęciami przeróżnych koreańskich potraw. Niestety ceny tych potraw były nieco z kosmosu i musieliśmy kontrolować naszą przemiłą kelnerkę, która oferowała nam „tradycyjne koreańskie potrawy z żółwia” itd. Może następnym razem. Jedzenie północnokoreańskie jest całkiem niezłe. Nie jest aż tak ostre jak w Korei Południowej. Kimchi ma znacznie łagodniejszy smak. Nieco zawiedzeni brakiem przedstawienia zakończyliśmy kolację po zaspokojeniu głodu. Zapłaciliśmy około 100 yuanów za osobę, czyli okolo 45 złotych. Na szczęście w Dandong, do którego mieliśmy jechać następnego dnia, też są koreańskie restauracje.
Pyongyang cold noodles – sztandarowe danie z Pjongjangu, czyli kluski na zimno
Warzywka w sosie kimchi-podobnym
Północnokoreański kimchi
Koreańskie restauracje cieszą się sporą popularnością wsród Chińczyków, Japończyków, a nawet turystów z Korei Południowej. Co ciekawe, Koreańczycy z południa są bardzo mile widziani w tych restauracjach (może z powodu przenoszonej gotówki). Lubią oni piękne północnokoreańskie kelnerki oraz egzotyczne dla nich taneczno-muzyczne show. Czytałem nawet o historiach miłosnych, gdzie młody biznesmen z Korei Południowej zakochuje się w kelnerce z północy i z nią ucieka w nieznane. Podobno pewna restauracja w Azji południowo – wschodniej została zamknięta z tego powodu. Niestety z powodu ostatnich sankcji gospodarczych nałożonych na Koreę Północną, rząd Korei Południowej zaapelował do swoich obywateli o nie chodzenie do północnokoreanskich restauracji. Czy posłuchają się tego zakazu, to trudno mi powiedzieć.
W kolejnej części przejedziemy się nowiutkim chińskim superekspresem z Dalian do Dandong. A następnie pójdziemy do północnokoreańskiej restauracji, gdzie nawet miałem okazję potańcować z koreańskimi kelnerkami.
Jeśli też chciałbyś pojechać do Korei Północnej i przeżyć przygodę swojego życia, to napisz do mnie, a postaram się pomóc! Już wkrótce będę organizował wyjazdy także dla Polaków.
pozdrozkrld@gmail.com