Turystyka do Korei Północnej to dla wielu osób kontrowersyjna sprawa. Ja oczywiście tak nie uważam i nie widzę nic złego w jeżdżeniu na wycieczki do tego kraju. Południowokoreański think-tank Korea Maritime Institute opublikował raport, który szacuje dochody Korei Północnej z turystyki.
Według obliczeń Korea Północna zarobiła na turystach w 2014 roku około 40 milionów dolarów. Czy to dużo? Całkiem sporo biorąc pod uwagę, że strefa ekonomiczna Kaesong, gdzie zlokalizowane są południowokoreańskie fabryki zarobiło dla Kim Jong Una 80 milionów dolarów. Dla przypomnienia strega ekonomiczna Kaesong to specjalny obszar niedaleko granicy między obiema Koreami, gdzie znajdują się fabryki firm z Korei Południowej, które korzystają z bardzo taniej siły roboczej na północy.
W jaki sposób Korea Północna zarobiła 40 milionów dolarów na turystach? Przede wszystkim są to pieniądze, jakie zostawili chińscy turyści odwiedzający KRLD. Do Korei przyjechało w 2014 roku 95.000 Chińczyków. Dla porównania turystów z Zachodu było tylko około 5000. Chińczycy jeżdża do KRLD głównie dlatego, że jest to stosunkowo tanie i starsi czują nostalgię do dawnych komunistycznych Chin (albo chcą zobaczyć, jak to u nich kiedyś było), gdyż KRLD przypomina im te klimaty. Przyjeżdżają zwykle na krótkie wycieczki kilkudniowe albo nawet jednodniowe objazdy tuż przy granicy. Turystów z Zachodu jest mało z prostego powodu – mało kto zdaje sobie sprawę, że można tam pojechać. Do tego dochodzą także spore koszta wyjazdu. Koreańczycy kontrolują też liczbę biur podróży z zezwoleniami na wyjazd do KRLD i w ten sposób mogą kontrolować liczbę turystów.
Wróćmy do kwot, jaką zarobiła Korea na turystach. Muszę przyznać, że to niezły wynik. W 2014 roku, kiedy to granica była zamknięta od końca października, zarobili połowę tego, co na niepewnej strefie Kaesong. W ostatnich miesiącach napięta sytuacja między Koreami powodowała problemy w działalności strefy i kłótnie o jej dalszy los. Nie wiadomo, jaka będzie sytuacja między Koreami i władze KRLD zdają sobie sprawę, że muszą szukać alternatywnych źródeł dochodu. Kim Jong Un wydaje się być bardzo zainteresowany sprowadzeniem większej liczby turystów do swojego kraju. Z tego powodu powstają liczne i nowoczesne obiekty takie jak np. lotnisko w Wonsan, ośrodek narciarski Masik, lodowiska, parki wodne, stajne z koniami, strzelnice i wiele innych. Marzeniem przywódcy Korei jest ponad 2 miliony turystów. Do tego jeszcze daleka droga i trudno, żeby w obecnych warunkach mogło do Korei przyjechać dużo więcej turystów. Z jednej strony władze mówią, że chcą więcej turystów, a z drugiej strony nieprzewidywalność i częste napięcia z Koreą Południową powodują, że turysta z Zachodu tam nie przyjedzie. Szczerze wierzę, że Korea Północna może stać się bardzo atrakcyjnym kierunkiem dla turystów i bardzo temu kibicuję. W takim razie, co Koreańczycy mogliby zrobić aby zwiększyć liczbę turystów? Kilka moich propozycji:
- Zmniejszyć ceny wycieczek – dla turysty z Zachodu wycieczka do KRLD wciąż jest droga. Większość opłat i tak jest przeznaczona na wizę i biurokrację. Obniżenie cen spowoduje więcej chętnych na wycieczki.
- Znieść opłatę za wizę albo ją drastycznie zmniejszyć – chcemy więcej turystów? Uprośćmy procedury.
- Dać więcej swobody poruszania się po kraju – wycieczki grupowe, ale z nieco większą swobodą np. wolny czas na jakimś obszarze.
- Więcej możliwości interakcji z Koreańczykami – turyści z Zachodu narzekają, że wszyscy wokół nich to pracownicy rządowi.
- Więcej wyjazdów na prowincję, gdzie można zobaczyć życie codzienne obywateli.
I tak jestem pod wrażeniem ile różnych wycieczek jest obecnie oferowanych. Są wycieczki dla fanów awionacji, starych pociągów, surfingu, kolarstwa, maratonów, narciarstwa, gorących źródeł i picia piwa. Bardzo dużo się dzieje i jestem pewien, że te niszowe wycieczki będą się cieszyć coraz większą popularnością.
No i pozostaje kwestia tego, czy wyjazd do KRLD i „wspieraniue reżimu” jest moralne? Nie rozumiem, dlaczego wyjazd w celach turystycznych miałby być czymś złym. Jadąc do Chin wspieracie partię komunistyczną, jadąc do Rosji wspieracie Putina, jadąc do USA wspieracie bombardowanie ku demokracji, jadąc do … i tak można wyliczać. Straszna hipokryzja. Zastanówcie się nad jednym. Jeśli tych 100.000 turystów tam nie pojedzie to nie będzie tych 40 milionów dolarów zysku. A kto wypracowuje ten zysk? Zwykli obywatele Korei Północnej – przewodnik, kierowca, kelner, sprzątaczka, sprzedawca pamiątek, barmanka, kucharz… tysiące ludzi traci pracę i nie ma za co kupić jedzenia dla dzieci. Genialny pomysł. Idąc tą samą logiką trzeba zamknąć strefę Keasong, bo w ten sposób KRLD zarabia na towarach, które potem trafiają do Korei Południowej, a nawet na Zachód. Absurd. Niech Koreańczycy zapraszają turystów, zarabiają i niech im się lepiej żyje. Mają do tego prawo i żaden obrońca „praw człowieka” nie może im tego zabronić.
Chętnie się dowiem, co uważacie na temat wycieczek do KRLD. Nie każdy musi podzielać moje zdanie. Piszcie w komentarzach, co na ten temat uważacie.
Źródło: Korea Herald