Pociągiem do KRLD
Część 1. relacji z podróży do Korei Północnej w 2011 roku
Czas rozpocząć cykl moich relacji z podróży do Korei Północnej, którą odbyłem w 2011 roku. Jak to w ogóle się stało, że postanowiłem się wybrać do KRLD? W 2010 roku pojechałem na studia do Chin. Po zakończonym stypendium w lipcu 2011 roku planowałem jeszcze pojeździć trochę po Chinach zanim wrócę do Polski. Przypadkiem na jednej z grup na Couchsurfingu natrafiłem na post pewnego Francuza, który szukał osób chętnych do wyjazdu wraz z nim do Korei Północnej. Kliknąłem w załączony link prowadzący na stronę niewielkiego biura podróży z Xianu, Young Pioneer Tours, prowadzonego przez grupkę szalonych obcokrajowców. Od razu podchwyciłem temat, gdyż od lat marzyłem o tym, żeby pojechać do KRLD i zobaczyć to wszystko na oczy, o czym tyle czytałem.
Tematyką KRLD interesuję się od wielu lat równolegle z moją pasją do Japonii i Chin. Czytałem o obcokrajowcach, którym udało się wjechać do Korei Północnej, ale wydawało mi się to tak nierealne, że aż nieprawdziwe. Po kilku szukania informacji o wycieczkach do KRLD doszedłem do wniosku, że się myliłem. W ciągu ostatnich paru lat wyjazdy do KRLD zostały znacznie ułatwione przez władze koreańskie. Ma to między innymi związek z licznymi sankcjami nakładanymi na KRLD w związku z prowadzonym programem atomowym i nieprzestrzeganiem praw człowieka. Z tego powodu władze koreańskie zaczęły poszukiwać innego źródła dochodu i doszły do wniosku, że może warto spróbować wpuścić paru szalonych obcokrajowców i wziąć ich dolary w zamian za pokazanie im socjalistycznego raju. Jeszcze dekadę temu, do KRLD wjeżdżało zaledwie około 600 turystów z Zachodu. Dziś prawie dziesięć razy tyle. Do tego jeszcze przyjeżdża tysiące Chińczyków i Rosjan, którym znacznie uproszczono procedury wizowe i ceny.
Jak wybrać biuro podróży?
Biur podróży, które oferują wycieczki do Korei Północnej jest kilka. Większość z nich znajduje się w Chinach. Turyści z Zachodu powinni korzystać z zagranicznych biur podróży znajdujących się w Chinach i przeznaczonych dla obcokrajowców. Chińczycy mają swoje wycieczki, które różnią się programem oraz ceną. Dla turystów z Zachodu jest drożej o kilkadziesiąt procent. Droższe są też wizy. Obecnie najbardziej popularne biura podróży dla obcokrajowców to Young Pioneer Tours oraz Koryo Tours. Koryo Tours działa już od 1993 roku i mają duże doświadczenie w podróżach po KRLD. Young Pioneer Tours to mniejsza i młodsza firma założona przez Brytyjczyka. Young Pioneer Tours kieruje swoje wycieczki do młodszego uczestnika o mniejszym budżecie. Jest jeszcze i inna możliwość wyjazdu do KRLD poprzez dołączenie do oficjalnej delegacji Stowarzyszenia Przyjaźni Koreańskiej. Ceny tej wycieczki są jednak znacznie wyższe oraz będziemy z pewnością poddani większej ilości propagandy w trakcie wycieczki.
Wybór wycieczki
Upewniwszy się, że wycieczka jest jak najbardziej możliwa, podjąłem decyzję o wyjeździe. Jeśli nie teraz, to nie wiadomo, kiedy będę miał znów okazję, żeby pojechać do Korei Północnej. Otóż wszystkie wycieczki do tego odizolowanego miejsca wyruszają z Pekinu. Trzeba mieć też chińską wize umożliwiającą dwukrotny wjazd do Chin (tzw. multiple entry visa). Bez niej niemożliwy byłby powrót do Chin z Korei Północnej, a chyba wolelibyśmy tego uniknąć 🙂 Bez wahania zapisałem się na jedną z wycieczek w sierpniu, w ramach której można obejrzec największy spektakl taneczno-muzyczny na świecie: Arirang Mass Games (o igrzyskach masowych będzie bardziej szczegółowo w oddzielnym wpisie). Zapisy na wycieczkę są banalnie proste. Napisałem do biura podróży i spytałem dokładnie o terminy oraz dostępność miejsc. Do KRLD postanowiłem wybrać się z Young Pioneer Tours, które miało gwarantować nam najwięcej swobody i dużo zabawy w trakcie wycieczki. Średnia wieku klientów tego biura podróży jest znacznie niższa od innych. Przeważają osoby młode, troszkę szalone (ale to trzeba być nieco szalonym, żeby jechać do KRLD), niezwykle ciekawe świata i lubiące dobrą zabawę (i piwo). Obsługa biura cierpliwie odpowiadała na moje liczne pytania i rozwiewała wszelkie wątpliwości, jakie miałem przed podjęciem ostatecznej decyzji. Cała procedura rejestracji na wycieczkę była banalnie prosta i nie wymagała nawet wpłaty depozytu. Część płaciłem na miejscu w Pekinie, a potem już w trakcie wycieczki. Miałem tylko przesłać wymagane informacje oraz zdjęcie potrzebne do wyrobienia wizy do KRLD. Obecnie, w 2014 roku, koszt wyrobienia wizy wynosi 50$ i jest wliczony w cenę wycieczki. Po kilku tygodniach otrzymałem potwierdzenie wyrobienia wizy i informację o spotkaniu tuż przed wycieczką w Pekinie. Dzień przed wyjazdem do KRLD uczestnicy spotykają się w barze (typowe dla tego biura) z przewodnikami z biura podróży w okolicach dworca głównego. W trakcie krótkiego spotkania, przy piwie, dowiedzieliśmy się, jak będzie przebiegać podróż oraz jakie zasady panują w KRLD.
Zasady w KRLD
Czego nie wolno:
– posiadać przy sobie telefonu komórkowego. Musieliśmy je oddać do depozytu na granicy. Obecnie zakaz ten został zniesiony i można wwieźć każdy telefon. Na granicy jest tylko spisywany model.
– posiadać urządzeń z GPS’em np. aparatu fotograficznego z GPS, nadajników GPS (To przepisy z 2011 r. Obecnie już wolno wwozić telefony i aparaty z GPS!)
– wwozić pornografii
– wwozić materiałów propagandowych i antyrządowych
– robić zdjęć z pociągu (co i tak robiliśmy), z autobusu (oczywiście, że robiliśmy)
– fotografować żołnierzy (czasem się zdarzało) i baz wojskowych
– oddalać się od wycieczki bez opieki przewodników koreańskich
– robić zdjęcia miejscowej ludności bez pytania ich o zgodę (też robiliśmy)
– wywozić koreańską walutę (i tak wywoziliśmy)
– podczas robienia zdjęć pomnikom i zdjęciom Przywódców należy się upewnić, czy cała postać znajduje się w kadrze (Bardzo na to zwracają uwagę!)
Co wolno:
– wysłać pocztówkę (1 euro)
– robić dużo zdjęć
– świetnie się bawić 🙂
Pociągiem do granicy chińsko-koreańskiej
Lista zakazów długa, ale nie aż tak restrykcyjna, jakby się mogło wydawać. Niektóre z punktów były zrozumiałe i jasne dla każdego (fotografowanie obiektów wojskowych jest niedozwolone prawie w każdym kraju). Dostaliśmy nasze wizy i bilety na pociąg/samolot. Ja wybrałem przejazd pociągiem, bo po pierwszy był tańszy, a po drugie o wiele ciekawszy niż lot z Pekinu. Ci, którzy jechali pociągiem mieli wyjazd już tego samego dnia po 17. Udaliśmy się na dworzec, gdzie wsiedliśmy w chiński pociąg jadący do Dangdong, które położone jest na granicy chińsko-koreańskiej. Całą trasę do stolicy Korei Północnej mieliśmy pokonać w około 24 godziny. Na szczęście był to pociąg nocny z łóżkami, więc mogliśmy się przespać. Do spania zostało jeszcze sporo czasu, więc mieliśmy okazję, żeby poznać się z innymi uczestnikami wycieczki. Rozmowy, gry w karty i obalanie kolejnych browarów trwały do późna. Rano obudziliśmy się już na granicy z Koreą Północną. Pociąg stanął po stronie chińskiej w Dangdong, gdzie czekał nas kilkugodzinny postój przed wjazdem do KRLD. Skorzystaliśmy z okazji i wyszliśmy przed dworzec, żeby porobić zdjęcia pod ogromnym pomnikiem chińskiego dyktatora Mao Tse-tunga.
Przekraczamy rzekę Yalu
Po powrocie do pociągu byłem świadkiem sceny, która uświadomiła mi, jak mało wiem o KRLD oraz że właśnie zaczyna się przygoda mojego życia. Na peronie panował zgiełk. Dziesiątki ludzi ładowało się do pociągu jadącego na drugą stronę rzeki Yalu. Zaraz! To nie są turyści, ale Koreańczycy! Ale jak to? Dlaczego oni jadą DO Korei Północnej, a nie próbują, jak to się u nas uwaza na Zachodzie, z niej uciekać? Wszyscy obładowani byli dużymy plecakami, walizkami i workami. Korytarze pociągu zastawione były sprzętem AGD z Chin, telewizorami LCD i innymi zakupami. Wszystko to zostało kupione w Chinach przez Koreańczyków, których można było rozpoznać po maleńkich znaczkach z podobizną Kim Il-Sunga na piersi, i teraz wracali z zakupów do domu. Oczywiście, ci którzy mogą wyjeżdżać za granice, stanowią nieliczną, żyjącą w znacznie lepszych niż reszta społeczeństwa, elitę.
Pociąg ruszył wreszcie z peronu. Całe szczęście, bo z podekscytowania bym już dłużej nie wysiedział na miejscu. Nie mogłem uwierzyć, że za parę minut będę w Korei Północnej i spełni się jedno z moich największych marzeń życia (wiem że to dziwnie brzmi :P). Pociąg powoli ruszył przez most prowadzący na drugą stronę rzeki Yalu, która stanowi granicę między Chinami a KRLD. Obok mostu kolejowego stoi stary most, który został zbombardowany w połowie rzeki w trakcie wojny koreańskiej. Most Przyjaźni jest atrakcją turystyczną Dangdongu. Na jego końcu postawiono lunetę, przez którą można popatrzeć na Koreę Północną. Z pociągu machaliśmy tym, którzy zostali po chińskiej stronie rzeki. Dla nich było to najbliżej jak mogą znaleźć się od Korei Północnej. Dla nas natomiast był to dopiero początek przygody, którą będę wspominał jeszcze przez lata. A przekonaliśmy się o tym, gdy poznaliśmy dwóch Koreańczyków z przedziału obok…
W części drugiej – Podróż pociągiem przez KRLD do Pjongjangu i dyskusje o pochodzeniu ludzkości!
Na moim kanale Youtube można znaleźć krótki filmik z przejazdu przez rzekę Yalu z Chin do Korei Północnej. Będe stopniowo dodawał kolejne filmy, które nagrałem w czasie podróży. Zapraszam tutaj!