Pozdro z KRLD! Wróciłem z kolejnej, już czwartej, podróży do Korei Północnej. Lipcowy wyjazd na Dzień Zwycięstwa zakończył się wielkim sukcesem na nieporównywalną skalę w dziejach historii. No może trochę zbytnio zacząłem się wzorować na koreańskiej propagandzie, bo nie do końca wszystkie punkty wyjazdu udało się zrealizować z przyczyn niezależnych od nas. Zapraszam na krótki raport z wyjazdu. Na kanale Pozdro z KRLD już możecie obejrzeć pierwsze odcinki nowej serii vlogów. Kolejne odcinki wkrótce!
Lipcową wycieczkę planowałem jako główny wyjazd w tym roku do KRLD. Bardzo mi zależało na tym, aby zrobić coś nowego i zabrać moich widzów tam, gdzie prawie żadni turyści nie jeżdżą, czyli na Górę Paektu. Jest to święta góra dla Koreańczyków po obu stronach granicy DMZ. Dla tych z północny góra ta ma dodatkowo specjalne znaczenie, gdyż to tutaj według koreańskiej propagandy narodził się Generał Kim Jong Il. Nie jest łatwo się dostać na górę Paektu, gdyż oddalona ona jest o 300 kilometrów od Pjongjangu i nie ma tam dróg dojazdowych, więc trzeba polecieć samolotem. A to niestety generuje dodatkowe koszty. Na szczęście znalazła się grupa śmiałków z Polski, która postanowiła pojechać ze mną na kolejną przygodę do Korei Północnej. Do grupy dołączyła też moja koleżanka z Japonii, która odwiedziła Koreę po raz trzeci.
Chciałbym podziękować wszystkim Patronom, którzy wsparli mój wyjazd na Patronite. To dzięki wam mogę dalej jeździć do KRLD i pokazywać wam ten kraj. W ramach wdzięczności wysłałem wam pocztówki prosto z Pjongjangu. Dajcie znać jak dojdą!
Program wyjazdu wyglądał następująco:
24 lipca – wyjazd pociągiem nocnym z Pekinu
25 lipca – przyjazd do Pjongjangu o 18:30
26 lipca – zwiedzanie Pjongjangu
27 lipca – zwiedzanie Pjongjangu
28 lipca – DMZ
29 lipca – wylot na górę Paektu
30 lipca – powrót z Góry Paektu i zwiedzanie Pjongjangu
31 lipca – powrót samolotem Air Koryo do Pekinu
Większość moich wycieczek dla widzów organizuję w ten sposób, że wjeżdżamy do KRLD pociągiem. Jest to nieco czasochłonne, bo podróż trwa 24 godziny, ale dla każdej osoby, która jedzie po raz pierwszy jest to niebywała przygoda. Pociąg daje możliwość nie tylko zobaczenia koreańskiej prowincji z okna pociągu, ale także do prawie nieskrępowanej rozmowy z Koreańczykami wracającymi z Chin do KRLD (tak, niektórzy Koreańczycy wracają do KRLD z Chin. Nie wszyscy próbują uciec z KRLD). Tym razem poznałem młodą Koreankę, z którą rozmawiałem przez dłuższą część podróży po angielsku. Kontrola celna po stronie chińskiej i koreańskiej trochę trwa i trzeba być przygotowanym na to, że Koreańczycy przetrzepią wasze bagaże dość dokładnie. Przypominam, że nie wolno do Korei wwozić żadnych książek na temat Korei Północnej, a tym bardziej materiałów krytykujących władze koreańskie. Zwykłe powieści i książki po polsku niezwiązane z KRLD przechodzą bez problemu.
W lipcu z okien pociągu można zobaczyć zielone pola ryżowe oraz dzieciaki bawiące się w rzekach, co zwróciło naszą uwagę i każdy chciał zrobić zdjęcie dzieciom uzbrojonym w dmuchane kółka do pływania. Przed przyjazdem do KRLD słyszałem dużo o suszy, która uderzyła w ten kraj. Na szczęście w regionie na zachodzie kraju nie było widać negatywnych skutków suszy i plony wyglądały na nietknięte kataklizmem.
Dzień Zwycięstwa i festiwal piwa odwołany
Lipcowy wyjazd miał program tak napakowany atrakcjami jak nigdy dotąd. Nie tylko mieliśmy lecieć na Górę Paektu, ale także mieliśmy wziąć udział w uroczystościach związanych z Dniem Zwycięstwa, czyli świętem narodowym w trakcie którego Koreańczycy świętują zwycięstwo nad USA w wojnie koreańskiej. W tym roku z powodu dużego napięcia na póływspie spodziewałem się hucznych obchodów i pokazu fajerwerków. Do tego miały dojść tańce masowe, która zawsze chciałem zobaczyć na żywo. Wszystko jednak pokrzyżowali nie amerykańscy imperialiści (jak mają w zwyczaju w KRLD), ale… fatalna pogoda. 27 lipca od rana padał deszcz. W trakcie wizyty w Pałacu Słońca Kumsusan przemokliśmy na deszczu razem z innymi Koreańczykami. Szybko okazało się, że uroczystości zostaną odwołane z powodu deszczu. Na pokaz fajerwerków też nie mogliśmy liczyć. Ponadto odwołano także festiwal piwa Taedonggang, który miał się rozpocząć 26 lipca. Po raz pierwszy zorganizowano tą imprezę rok temu i w tym roku także turyści mieli mieć możliwość wzięcia udziału w tej piwnej imprezie w Pjongjangu. Niestety festiwal odwołano z dość niejasnych powodów. Podobno susza skłoniła organizatorów do rezygnacji z imprezy. Paradoksalnie tego dnia i w tym tygodniu padało dość często. Nie pozostaje mi nic innego jak pojechać za rok. Zamiast dnia zwycięstwa oraz festiwalu piwa Koreańczycy przewidzieli inną atrakcję. Świętowanie odpalenia pocisku balistycznego Hwasong-14, którego dokonano w nocy 28 lipca. Wolałem fajerwerki, ale test rakiety zdolnej przenosić głowice atomowe też może być. Przynajmniej załapaliśmy się potem na tańce masowe w Pjongjangu, które zorganizowano w ramach świętowania udanego testu.
Dwudniowa wyprawa na Górę Paektu to coś, na co wszyscy czekaliśmy. Samolot z Pjongjangu do niewielkiej miejscowości Samjiyon, która znajduje się na granicy z Chinami odleciał z nowego lotniska o poranku. Lot trwał zaledwie około godziny. Lecieliśmy w miarę nowym Antonovem, który bezpiecznie zawiózł nas do celu pomimo swojego radzieckiego wyglądu. Obsługa w samolocie i na lotnisku była bardzo dobra. W trakcie lotu otrzymaliśmy napoje głównie produkcji koreańskiej. Po przylocie do Samjiyon od razu udaliśmy się na Górę Paektu. Do dyspozycji mieliśmy nowy autobus produkcji chińskiej. Widać, że został dopiero co wprowadzony do służby, bo błyszczał jakby go wywieziono dopiero z fabryki. Przejażdżka na Górę Paektu trwała około godziny. Tyle samo czasu zajęła nam także wspinaczka na szczyt góry. Nie jest to bardzo wymagająca wspinaczka mimo że góra ma wysokość około 2700 metrów. Góra Paektu z daleka wygląda dość niepozornie. Równina, na której się ona znajduje, jest na dużej wysokości, więc wspinaczka na szczyt nie wymaga wchodzenia od poziomu morza i jest przystępna dla każdego. W przyszłości powinna funkcjonować gondolka na szczyt. W trakcie naszego pobytu była ona w remoncie. Na szczycie powitał nas przepiękny widok na jezioro Chonji 천지, które jest jednym z najwyżej położonych jezior wulkanicznych na świecie. Przy słonecznej pogodzie jezioro to wygląda niezwykle malowniczo. Woda w promieniach słońca nabiera szmaragdowego koloru, który zachwyca zarówno Koreańczyków jak i zagranicznych gości. Na szczycie spędziliśmy nieco ponad godzinę. Mieliśmy wystarczająco dużo czasu aby zrobić pamiątkowe zdjęcia oraz zjeść lunch, który przywieźliśmy ze sobą z Pjongjangu.
Rowerem po Pjongjangu
Pomimo dość późnego powrotu do Pjongjangu z Samjiyon udało nam się zaliczyć jedną z dodatkowych atrakcji tego wyjazdu, czyli krótką przejażdżkę na rowerach po stolicy. Wynajeliśmy rowery i wyruszyliśmy na podbój Pjongjangu. Prawdopodobnie byliśmy pierwszymi polskimi turystami, którzy jeździli po Pjongjangu na rowerze. Naszą grupę prowadził jeden z pracowników koreańskiego biura podróży, a na końcu jechał nasz niezastąpiony przewodnik z polonistyki. Pogoda była w sam raz na przejażdżkę na rowerze, bo nie było za gorąco ani nie padało. Miasto z perspektywy rowerzysty było niezwykłym przeżyciem i chyba był to jeden z najbardziej ciekawych momentów całej wycieczki. Przejechaliśmy się po obrzeżach Pjongjangu, a potem wjechaliśmy do miasta przejeżdżając przez ulicę Mirae oraz wzdłuż rzeki Taedonggang. Pjongjang jest zaskakująco dobrze przygotowanym miastem dla rowerzystów. Jest dużo ścieżek rowerowych, które są całkiem dobrej jakości. Zdarzały się odcinki nieco dziurawe albo gdzie ścieżka się kończyła. Ale mimo to przez większość czasu mieliśmy świetne warunki dla rowerów. Nagranie z prawie godzinnego przejazdu po Pjongjangu na rowerach już wkrótce na kanale!
Jedyny bar sushi w Korei Północnej
W ostatniach latach w Korei Północnej pojawiło się nieco zagranicznych potraw, które uzupełniają koreańską kuchnię. Najpierw usłyszeliśmy o koreańskiej pizzy, potem przyszedł czas na kolejne fastfoody pod postacią hamburgerów oraz hot dogów. W tym roku w Pjongjangu otwarto pierwszą restaurację japońską, która serwuje ramen i sushi. Restauracja Takahashi prowadzona jest przez Fujimoto Kenjiego, który niegdyś przez 20 lat pracował jako prywatny kucharz Kim Jong Ila. Powrócił on do Korei Północnej na osobiste zaproszenie Marszałka Kim Jong Una, który dał mu pozwolenie na otwarcie własnego biznesu w Pjongjangu. Restauracja serwuje autentyczne japońskie sushi oraz przepyszny ramen. Właściciel używa do przygotowywania potraw japońskich składniki, które sprowadza z zagranicy. Nie jest to tania restaurcja. Zestawy sushi kosztują od 45 euro, a najdroższy kosztuje prawie 150 euro. Można zamówić też tempurę, różne rodzaje ramenu i inne japońskie potrawy. Odcinek z jedynego sushi baru w KRLD już wkrótce na kanale Pozdro z KRLD!
Co mi się rzuciło w oczy w trakcie pobytu w KRLD?
Przede wszystkim zaskoczony byłem dużą ilością zagranicznych produktów w sprzedaży w KRLD. Większość moich widzów ma pewnie przeświadczenie, że z powodu sankcji gospodarczych w KRLD nie ma żadnych towarów produkcji zagranicznej. W rzeczywistości Koreańczycy bardzo lubią i cenią zagraniczne towary. Można je zobaczyć w wielu sklepach w Pjongjangu i nie tylko. Są to głównie produkty spożywcze, ale można też znaleźć elektronikę, kosmetyki, środki czyszczące i wiele innych. Najwięcej można znaleźć produktów japońskich, które cenione są za wysoką jakość. Niestety ceny tych towarów także są wysokie i potrafią być wielokrotnie wyższe niż koreańskie odpowiedniki. Wysokie ceny produktów zagranicznych spowodowały, że krajowy przemysł stara się nadgonić zagraniczne marki i rzeczywiście koreańskie produkty codziennego użycia są coraz lepsze. Opakowania są bardziej kolorowe i atrakcyjne dla konsumentów. Jedzenie i słodycze jest także o wiele lepszej jakości niż kiedyś.
Kolejną sprawą są nowe inwestycje w KRLD. W ostatnich kilku latach w KRLD zaczęło pojawiać się coraz więcej budowli publicznego użytku, które przeznaczone są dla zwykłych mieszkańców. Można tutaj wymienić między innymi park wodny Munsu, centrum naukim odnowione ZOO w Pjongjangu. Powstają także nowe osiedla wieżowców, które przeznaczone są dla najbardziej zasłużonych obywateli. Trzeba pamiętać o tym, że w KRLD mieszkania są państwowe i (zazwyczaj) nie kupuje się ich samemu tylko otrzymuje je od państwa w ramach zasług. Jeśli zaś chodzi o nowe atrakcje i ich dostępność dla ludności, to mimo że nie są one za darmo, są one powszechnie dostępne dla koreańskich rodzin z klasy średniej. Park wodny w lipcu był przepełniony i widać, że jest to popularne miejsce spędzania wolnego czasu dla wielu rodzin. Wbrew temu co niektórzy myślą, nie ma zakazu wstępu dla osób, które są spoza przysłowiowej „elity”. Każdy, kto posiada pieniądze, może do takiego parku pójść z rodziną. I rzeczywiście coraz więcej rodzin może sobie na to pozwolić, bo koreańska gospodarka, pomimo sankcji gospodarczych, rozwija się coraz lepiej (szok dla wielu osób, ale jest to prawda. Statystyki i analizy ekspertów od KRLD wskazują na to, że Korea Północna ma dodatni wzrost PKB). W Pjongjangu, i nie tylko, jest wiele placów budowy i wszędzie prawie widać, że coś się buduj. Pod górą Paektu także powstawały nowe budynki, a słowo „remont” powtarzane było wielokrotnie przez naszych przewodników koreańskich.
Osoby regularnie odwiedzające KRLD mogą także zauważyć wzrost liczby aut na ulicach, a także samochodów prywatnych, które niegdyś były bardzo rzadkie. Auta prywatne można poznać po żółtych tablicach rejestracyjnych. Na ulicach widać także coraz więcej sklepów, a maleńkie kioski stoją już na prawie każdym rogu. Coraz więcej restauracji i sklepów reklamuje się wielkimi kolorowymi neonami. Kiedyś aby znaleźć restaurację, to trzeba było wiedzieć, gdzie ona się ukrywa, bo nie było widocznych reklam i szyldów na ulicy. Według relacji obcokrajowców mieszkających w Pjongjangu jest teraz o wiele miejsc, gdzie można pójść coś zjeść lub się zabawić. Dla turystów także dostępnych jest coraz więcej miejsc do spędzenia czasu w obecności zwykłych mieszkańców Korei. Wszystkie te zmiany bardzo cieszą i wskazują na trendy, które będą tylko coraz silniejsze w przyszłości.
Internet w Korei Północnej
Zgodnie z obietnicą spróbowałem odpalić internet w Korei Północnej. Reaktywowałem moją koreańską kartę sim KoryoLink i mogłem cieszyć się zawrotnymi 100 MB transferu. Zużyłem go na wrzucanie fotek na Instagrama i prawdopodobnie byłem pierwszym polskim turystą, który wrzucał na żywo fotki z KRLD na Instagrama (sprawdźcie mój profil @truszkowskiemil). Udało się też przesłać jedno wideo. Troje moich widzów także dodzwoniło się do mnie w trakcie wycieczki i przez chwilę pogadaliśmy. Niestety szybko wyczerpało to moje konto i telefon zamarł po 24 godzinach. Ponownie udało mi się uruchomić internet na granicy chińsko-koreańskiej na górze Paektu, gdzie złapałem sygnał od… China Mobile. A ponieważ miałem kartę chińską w telefonie, to mogłem korzystać z internetu tak jakbym był w Chinach!
Zagrożenia dla turystyki w KRLD
Obecna sytuacja na półwyspie, nie ma co tu się oszukiwać, nie jest dobra dla turystyki w tym kraju. Wielu obcokrajowców przerażonych wizą apokalipsy nuklearnej rezygnuje z wyjazdów. Strach ten wynika głównie z dość jednostronnego przekazu medialnego na temat KRLD. Pomimo panicznej retoryki mediów sytuacja w KRLD jest bardzo stabilna i nie stanowi zagrożenia dla turystów. Większość z was będzie zaskoczona jak normalnie biegnie życie w Pjongjangu. Odnosi się wrażenie, że to my bardziej to wszystko przeżywamy niż sami Koreańczycy. Kolejnym ciosem dla turystyki była tragiczna śmierć amerykańskiego studenta Otto Warmbiera, który zmarł po powrocie w stanie śpiączki z KRLD. Jego śmierć skłoniła władze amerykańskie do wprowadzenia zakazu wjazdu Amerykanów do KRLD. Od września Amerykanie nie będą mogli już jeździć do KRLD. Z jednej strony rozumiem obawy USA przed kolejnymi zatrzymaniami obywateli amerykańskich w KRLD i użyciem ich jako zakładników. Jednak nie popieram tego zakazu i uważam, że jest to błąd. Zakaz ten nie wpłynie pozytywnie na relajce koreańsko-amerykańskie. Jedynym rezultatem będzie coraz dalsze pogłębianie się braku zaufania po obu stronach. Na szczęście zakaz ten nie dotyczy Polaków i Polacy nie mają się czego obawiać jadąc do KRLD. Trzeba jedynie przestrzegać zasad, które panują w tym kraju.
Wkrótce opublikuję więcej wpisów na temat atrakcji turystycznych, które zobaczyliśmy w KRLD. Zajrzyjcie także na jedynie słuszny vlog o Korei Północnej na YouTubie, gdzie możecie obejrzeć najnowsze odcinki prosto z KRLD!
Chciałbyś pojechać do Korei Północnej?
Jeśli chciałbyś zobaczyć ten kraj na własne oczy i przekonać się, jak jest naprawdę to zapraszam na wyjazd zorganizowany dla moich widzów. Najbliższy wyjazd odbędzie się w dniach 2017.09.21 – 9.28. Pojedziemy na festiwal lotniczy w Wonsan oglądać koreańskie samoloty i pokazy lotnicze. Jeszcze można się zapisać. Chętne osoby proszone są o szybki kontakt: emil@pozdrozkrld.com