Dawno już nie pisałem o mojej podróży do Korei Północnej z 2011 roku. Bardzo przepraszam za opieszałość, ale ciągle pojawia się tyle innych tematów, że nie nadążam z opisywaniem wszystkiego, co bym chciał.
Dziś zapraszam na krótką podróż po hotelu Yanggakdo w stolicy Korei Północnej.
Większość turystów, którzy przyjeżdżają do Pjongjangu zostaje zakwaterowanych w hotelu Yanggakdo. Znajduje się on na wyspie, która znajduje się na środku rzeki Taedong. Jest to jedna z głównych rzek w Korei Północnej. Majestatycznie spływa z gór na północny przez centrum miasta aż do morza.
Od razu po przyjeździe do stolicy zostaliśmy zabrani autobusem do hotelu. Tego wieczora nie było żadnego zwiedzania w planie. Mieliśmy czas żeby odpocząć po długiej podróży oraz pójść na kolację do restauracji w hotelu. Lobby hotelu robi wrażenie. Jest eleganckie i niezwykle czyste. Podłoga błyszczy niczym nowa, a przez okna wpada duża ilość światła. W recepcji można kupić trochę koreańskich wonów, ale i tak ich nie użyjecie, gdyż posiadanie koreańskiej waluty przez obcokrajowców jest zabronione.
Hotel posiada parę restauracji, w tym jedną na ostatnim piętrze w postaci obrotowej restauracji. Jedliśmy w niej tylko raz, ale widok jest rzeczywiście fantastyczny. No i obraca się, więc w czasie posiłku nie ruszając się z miejsca można obejrzeć całą panoramę miasta. Przeżyliśmy zabawbą przygodę w drodze do obrotowej restauracji. Otóż windy w hotelu działają dość kapryśnie i czasem strasznie długo trzeba było na nie czekać. Po wciśnięciu guzika mijały minuty, a windy wciąż nie było. Kolacja już się rozpoczynała, więc postanowiliśmy działać na własną rękę i odszukaliśmy schody. Zaczęliśmy wspinać się po stopniach aż dotarliśmy do końca klatki i drzwi. Po otwarciu drzwi okazało się, że wpadliśmy do kuchni naszej obrotowej restauracji. Kucharze i kelnerzy, jak nas zobaczyli to zaczęli nam mówić „NO NO NO NO!”, dając wyraźnie do zrozumienia, że mamy spadać. Mimo to wtrargęliśmy do środka i zrezygnowani przepuścili nas do restauracji. Jedzenie w restauracji było bardzo smaczne i było w formie bufetu. Do wyboru było zarówno jedzenie koreańskie, jak i kuchnia zachodnia. Muszę przede wszystkim pochwalić KOREAŃSKIE PIWO. Jest to temat na oddzielny post na bloga, gdyż o północnokoreańskim piwie można pisać peany pochwalne! Tak dobrego piwa nie piłem do tej pory w Azji. Mieszkałem rok w Chinach – piwo niczym siki z 2% alko, Korea Południowa – taki browar z Biedronki albo Tesco, Japonia – obok prawdziwego piwa sprzedają napoje wyglądające na piwo, Tajwan – popłuczyny tak samo. Ale w Korei Północnej za to, mają prawdziwy naturalny BROWAR. O tym będzie w kolejnym wpisie.
Emocje, jakie nam towarzyszyły od wjazdu do Korei nie ustawały, więc raczej nikt nie chciał siedzieć po pokojach. Trzeba zwiedzać! Upewniliśmy się u przewodników, czy możemy po kolacji wyjść na dwór. Okazało się, że możemy swobodnie poruszać się po CAŁEJ wyspie. Nie wolno nam tylko przekraczać mostu. No to w drogę! Idziemy w kierunku drzwi ku całkowitej ciemności za oknem. Patrzymy na strażnika przy drzwiach, a on nawet nie drgnie. Czyli ok, chyba możemy iść. Wychodzimy na dwór i idziemy w kierunku bramy. Nikt nas nie goni? Nikt. Co z tymi nieodstępującymi na krok przewodnikami? Chyba się nami aż tak nie interesują. Poszliśmy zwiedzać.
Wokół hotelu było tak ciemno, że nie było widać nawet drogi pod naszymi stopami. Po krótkim spacerze jednak uznaliśmy, że lepiej wracać, bo się jeszcze zgubimy. Aby udowodnić, że rzeczywiście można zwiedzać wyspę bez ograniczeń, jednego dnia udałem się na poranny jogging i obiegłem ją dookoła. Miny Koreańczyków patrzących na biegnącego białasa w shortach o 6 rano – bezcenne 🙂
Wracając do samego hotelu. Znajduje się w nim dodatkowo mały bar, gdzie wieczorami turyści zabijają czas na piciu piwa. Jest i basen, bilard i pewnie masę jakiś poukrywanych atrakcji.
Można podziwiać też koreańską sztukę.
Hotel ten skrywa jeszcze jedną tajemnicę. Otóż, gdy wejdzie się do windy, to od razu można zauważyć, że nie ma guzika odpowiadającego piętru numer 5. Piętro to nie istnieje. Nasi brytyjscy przewodnicy powiedzieli nam, że sami powinniśmy odkryć tajemnicę tego piętra, ale też dodali, że nie wolno nam tam iść. Czyli znaczy to, że musimy tam iść!
Nie da się tam dojechać windą, więc spróbowalismy ataku z dołu po schodach. Niestety drzwi prowadzące na 5. piętro było zamknięte, więc pojechaliśmy na 6. piętro, żeby spróbować z góry. Tym razem się udało i weszliśmy do oficjalnie nieistniejącego miejsca. Jest ono całkiem inne w porównaniu z całym hotelem. Po pierwsze ściany są całkowicie pokryte betonem niczym bunkier, a strop jest o wiele niższy. Nie ma żadnych ozdób oprócz krwistoczerwonych plakatów propagandowych na ścianach. W zasięgu wzroku nie było nikogo.
Większość drzwi jest pozamykanych, ale inni turyści, którzy dotarli na to piętro, opisują, że widzieli pokoje z aparaturą nasłuchową, a nawet ułożone na kupie miniature kamerki, którymi można by obsadzić wszystkie pokoje w hotelu. Nie ma tu niespodzianki prawda? Zresztą prawdę mówiąc, mało obchodzi Koreańczyków, co turyści opowiadają sobie w pokojach hotelowych. Niektórzy turyści poruszali takie tematy, że jeśli ich nagrano, to powinni dawno zostać aresztowani i wyrzuceni z Korei Północnej (albo gorzej). W każdym razie, nagle zza jednych drzwi wyskoczyła jakaś postać, która, jak to mają w zwyczaju Koreańczycy, wymachiwać rękoma i mówić „NO NO NO!”. To był sygnał, żeby się zabierać. To był koniec naszej przygody na nieistniejącym piętrze. Z drugiej strony, to ciekawe, że po prostu tego piętra nie zamykają. Przecież każda grupa białasów specjalnie udaje głupa i udaje, że zabłądziła i wkrada się na 5. piętro. Może specjalnie jest ono otwarte, żebyśmy mieli radochę i ganiali za duchami? Może.
W Pjongjangu jest jeszcze drugi hotel dla turystów: Hotel Koryo.
Nie miałem okazji się w nim zatrzymywać, więc trudno mi powiedzieć, jaki jest standard.
W Yanggakdo pokoje są porządne i czyste. Łóżka też są całkiem wygodne, a widok z okna na panoramę miasta naprawdę niesamowity. Jedynie doskwierała mi dość słaba lampa na suficie, przez którą w pokoju panował półmrok (zdjęcie zapożyczyłem z internetu, gdyż nie mogłem znaleźć swojego).
Jestem ciekawe, czy hotel Yanggakdo zmienił się przez ostatnie trzy lata. Wkrótce dla turystów zostanie otwarty nowy gigantyczny hotel w kształcie piramidy, czyli Hotel Ryugyong. Dużo bym dał, żeby się tam zatrzymać!
W kolejnych częściach postaram się przybliżyć atrakcje stolicy – te stare i nowe, które są dostępne dopiero od niedawna.