W zeszły poniedziałek 1 grudnia, amerykański serwis YouTube zablokował konto o nazwie KoreanCentralTV1, które należało do rządowej, północnokoreańskiej stacji telewizyjnej o tej samej nazwie, i które emitowało jego ramówkę.
Redakcja: Marcin Uciński
Obecnie, przy próbie wejścia na konto KCTV otrzymujemy od serwisu komunikat: „To konto zostało zamknięte z powodu naruszenia wytycznych dla społeczności Youtube”. Również na koncie KCTV na Facebooku od 2 grudnia nie pojawiły się żadne aktualizacje.
„Nie komentujemy poszczególnych kont lub kanałów, jednak blokujemy konta, które naruszają regulamin naszego serwisu bądź prawa człowieka, lub gdy nakazuje nam prawo” – powiedział Taj Meadows, dyrektor azjatyckiego działu public relations firmy Google, do której należy YouTube.
Przypomnijmy, że w marcu br. Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych, ustanowił sankcje dla Korei Północnej, zabraniając tym samym zarówno firmom jak i indywidualnym osobom jakiejkolwiek współpracy z Koreą Północną. Najprawdopodobniej zakaz ten skłonił YouTube do profilaktycznego zdjęcia kanału aby uniknąć kar nałożonych za ewentualne łamanie prawa. Jedną z prawdopodobnych przyczyn jest fakt, że kanał mógł zarabiać na reklamach, co byłoby równoznaczne z naruszeniem sankcji gospodarczych nałożonych na KRLD przez ONZ i Stany Zjednoczone.
KCTV zamieszczał regularnie kilka videoklipów dziennie, w tym m.in. wieczorne wiadomości lub programy propagandowe. Warto też wspomnieć, że jedyną grupą docelową stacji była publiczność północnokoreańska, a sam kanał, zamieszczając wybrane materiały, umożliwiał widzom z zewnątrz zapoznanie się z namiastką kultury Korei.
O ile nie dziwi fakt, że YouTube najczęściej blokuje materiały zawierające nadużycia praw autorskich, przemoc lub brutalność, o tyle dość niezrozumiałe jest, że tym razem wybór padł na kanał telewizyjny z Korei Północnej, któremu ciężko jest zarzucić którekolwiek z powyższych naruszeń. Opinie odnośnie zawieszenia KCTV na YouTube są dość zróżnicowane. Jedni uważają to za dobre posunięcie, podczas gdy osoby zainteresowane tematyką i kulturą kraju skarżą się, że kanał ten dostarczał najświeższe wiadomości z KRLD, które nierzadko zostały pomijane bądź przekazywane z dużym opóźnieniem przez zewnętrzne media. Nie mając dostępu do tej telewizji, znaczna część osób zainteresowanych Koreą skazana zostanie wyłącznie na przefiltrowane wiadomości z tego kraju przez zachodnie media.
Zabawne jest, że ci co najbardziej walczą o „wolność słowa”, sami w nią ingerują…